W czwartek dojechała zamówiona watolina. Przyznam szczerze, że się
troszkę rozczarowałam, sądziłam, że jest grubsza i sztywniejsza. Ale
jakoś myślę wykombinuję, żeby się to jakoś trzymało. Wczoraj zrobiłam
kolejne zakupy z drobnymi gadżetami do moich filcowanek - nie mogę się
doczekać aż dotrą. :) Natomiast dziś jest ważny dla mnie dzień. Jednak
póki co przetrzymam Was w tajemnicy, ponieważ nie chcę chwalić czymś na
zapas, czego mogę w sumie nie dostać. :D Jednak jak nigdy od 6 rana będę
w gotowości, jak wszystko wypali oczywiście pochwalę się tutaj na
blogu.
Jejuejuejujeju - trzymajcie kciuki!
Żeby nie było tutaj w tym poście tak pusto i przez to smutno, łapcie fotkę mojego nieznośnego, leniwego, wiecznie głodnego kocura Garfielda. :D
Wow cudowny kociak ^^ A co takiego będziesz robiła z tej watoliny?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mój blog - KLIK
Garfield I ja dziękujemy :D
UsuńWatoliny będę używała do usztywniania domków i legowisk. :)
Pozdrawiam także :)