Dzisiejszy post będzie nawiązywał do poprzedniego, a mianowicie chodzi tutaj o figurkę. Jak sami widzieliście i czytaliście - nie była ona zbyt ładna i przyjęła ode mnie dość dużo negatywnej krytyki. Tak pomyślałam, że mam w szafce farbki akrylowe, które leżą i się kurzą. Postanowiłam więc wykończyć nos. Całość do dziś prezentowała się tak:
Więcej zdjęć przed można zobaczyć w poprzednim poście. :)
Jednak oglądając ją nadal dręczyło mnie to, że wygląda nierealistycznie. Dziś więc usiadłam ponownie i zainspirowałam się Torresem. Już pokazuję efekty:
I żywa wersja. :D
Te jakby niedomalowania na czarnej sierści to celowy zabieg - Torres ma akurat przeplatane kolory jak widać na powyższym zdjęciu.
Przyznam, że nadal denerwują mnie te oczy, których nie mogłam zedytować. Jednak podoba mi się jego aktualna wersja. :)
Aż myślę czy nie kupić jeszcze jakiś figurek i pobawić się trochę w to przemalowywanie. :D
Świetnego masz psiaka! :D
OdpowiedzUsuńOryginalne hobby😊
OdpowiedzUsuńSuper 🐕
OdpowiedzUsuńMnie taka precyzyjna praca manualna pewnie wykonczylaby psychicznie 😂
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam i czekam n inne wpisy.
OdpowiedzUsuń