Jeśli masz w planach zrobienie zakupów i chcesz przy okazji wziąć psa na spacer
to nigdy nie załatwiaj tego za jednym razem!
Po ostatniej burzy widzianej na "Zaginione/znalezione" postanowiłam
poruszyć ten temat, ponieważ wiem, że większość z Was komentujących jest
"zazwierzona". Od dawna trąbi się, żeby nigdy nie łączyć zakupów i spaceru z psem. Część z Was wie dlaczego tak powinno być, druga część się pewnie zastanawia i popełnia ten błąd. Niektórzy nie widzą w tym nic złego, jednak pewnego dnia możemy tego żałować. A lepiej zapobiegać, prawda?
Tak naprawdę co innego skoczenie do piekarni po bułki na dosłownie kilkanaście sekund, co innego zakupy w hipermarkecie. Choć ja i tego pierwszego nie popieram, bo okazja czyni złodzieja i nie tylko. Dużo się teraz mówi o przemocy wśród zwierząt. Coraz więcej niezrównoważonych ludzi się ujawnia katując wolno-żyjące zwierzęta. Jednak nie tylko takie bezpańskie są ich obiektem. Już nie jeden taki przypadek był, gdzie pies przywiązany pod sklepem został skatowany, pogryziony przez inne zwierzę albo ukradziony. I teraz powodzenia w poszukiwaniu winnego. A jeszcze co do kradzieży - jeśli myślicie, że Was to nie dotyczy bo macie "kundla" to się mylicie. Popyt jest zarówno na kudelki, jak i rasowe.
Jednak to nie wszystko. Często zdarza mi się widzieć psy, które w żaden sposób nie są zabezpieczone, tylko czekają luzem pod sklepem (albo zabezpieczone smyczą automatyczną!:o).
I teraz wyobraźcie sobie wieczór, wy jesteście za kierownicą. Jechaliśmy z chłopakiem samochodem, siedząc po stronie pasażera, zauważyłam po prawej stronie coś małego. Jakąś poruszającą się czarną plamę wśród ciemności. I tak naprawdę były to ułamki sekund, jedyne co zdążyłam powiedzieć to "Uważaj!". Pies na szczęście na samej krawędzi zawrócił, ale gdyby tego nie zrobił to prawdopodobnie już biegałby po drugiej stronie. Cała sytuacja oczywiście działa się pod sklepem, stało tam jakiś dwóch typów, ale nie wiem czy to był ich pies. Jeśli był ich to zapewniam, że mieli głęboko w d. co się z nim stanie. Tu, na tej ulicy, już niejeden pies ginął przez samochód. Nie, w sumie źle to ujęłam. Przez głupotę właścicieli. Najgorsze, że takich sytuacji jest cała masa i ludzie się na błędach swoich, i co więcej innych nie uczą.
Drugi opisywany przeze mnie przypadek jest mega absurdem i dziwię się, że jak ktoś musi być głupi by zrobić coś takiego. Przy okazji także przykład osób, które na błędach swoich się nie uczą.
Kiedy Garfield się odnalazł, późnym wieczorem, w okolicach godziny 23 poszłam pościągać ogłoszenia z okolicy. Idąc, zobaczyłam dwoje ludzi kręcących się przy psie przywiązanym do barierki od rowerów, pod zamkniętym sklepem. W pierwszym momencie pomyślałam, że to ich pies, więc nie przywiązywałam do tego uwagi. Jednak oni mnie zaczepili i wyjaśnili, że to nie jest ich pies, ale go tu znaleźli. Pies siedział pod owymi barierkami, skulony i się trząsł - nic dziwnego. Był tu zupełnie sam, w dodatku była wczesna wiosna i noce były jeszcze wtedy zimne - bruk, nawet nie chcę wiedzieć. Państwo obdzwonili Straż Miejską i różne fundacje, ale Ci pierwsi - psa trzeba przetrzymać do rana, Ci drudzy - nie odbierają, a jak odbierają to nie mogą przyjechać i nic w tej kwestii poradzić. Wpadli na to by jeszcze zadzwonić na policję, jednak zostali odesłani do dwóch poprzednich. Zupełnie nie wiedzieliśmy co mamy zrobić, staliśmy tam jak takie kołki i próbowaliśmy myśleć. Pies był agresywny, więc nawet pomysł z przetrzymaniem go u mnie odpada, jednak za wszelką cenę próbowałam go jakoś odwiązać. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, ale w tym wypadku sprawdził się - kij. Nieopodal leżał kij, bardziej gałąź którą chwyciłam i próbowałam na odległość odwiązać mocny supeł. Namęczyłam się trochę, ale w końcu udało się. Kiedy chwyciłam do ręki smycz, na reakcje psa nie trzeba było długo czekać, zaczął mnie dokądś ciągnąć. Wszyscy więc udaliśmy się za nim. Około 50 metrów dalej psiak zatrzymał się przed domem, postanowiliśmy zadzwonić dzwonkiem. Otworzył okno pan w średnim wieku z zapytaniem o co się rozchodzi. Wytłumaczyliśmy więc panu, że pies nas tu zaprowadził. *Olaboga, blablabla, to nie ich pies, trzaśnięcie oknem*. No okej, puściłam smycz i pies pognał pod sam próg tego właśnie domu, a kiedy tam dotarł - zaczął na nas szczekać. Zdaje się więc bronić swojego terenu. Dzwonimy ponownie. Pan wielce oburzony, że "młodzież" go nachodzi, ale nagle cała rodzinka się zleciała i "ale jak to, uhm, Perła, pies bratowej!" (w owym domu mieszka cała rodzinka). No. To dowiedzieliśmy się przy okazji, że pies spędził łącznie pod sklepem 6 godzin, ponieważ właścicielka o nim zapomniała robiąc zakupy. Wiecie co jest największym tego absurdem? Że nikt, przez te 6 godzin nie zorientował się, że psa nie ma w domu. A co jeszcze usłyszeliśmy? "*Hoho* *hihi* to już drugi raz *hehe" Drugi raz?! O ja cię, hehe, beka na całego, co nie? Aż teraz tarzam się ze śmiechu bo to takie zabawne, że zapomnieli o psie. Od tego czasu wciąż zdarza mi się widywać tam dokładnie tego samego psa, przywiązanego dokładnie w tym samym miejscu. Mózgu najwyraźniej również zapomniała wziąć.
Przykre.
A czy Wam zdarzyła się podobnie przykra sytuacja?
Zawsze uważałam, że niektórym ludziom powinno przyczepić się plakietkę oznajmiająca, że nie powinni mieć zwierząt. Podobnych sytuacji do tych, które opisujesz codziennie słyszy się, aż nadto. Głupota właścicieli psów jest porażająca! Sama mam dwa psy i nie wyobrażam sobie, abym mogła zostawić ich samych na dłuższy czas, bez opieki, poza domem.
OdpowiedzUsuńPsa i dziecka nigdy nie zostawiam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się nigdy nie powinno się zostawiać psa . Najlepiej na czas zakupów czy pracy zostawić w domu albo zrobić odpowiedni kojec z budą .
OdpowiedzUsuńA ja przyznaję, że zdarza mi się pójść z psem po zakupy do naszego osiedlowego sklepu. Jeśli jest kolejka, to wychodzę do niego i wracam, gdy kilka osób wyjdzie. Ale nie wyobrażam sobie wziąć psa na zakupy do hipermarketu, żeby siedział przez pół godziny przed wejściem.
OdpowiedzUsuńoh, moja miłość psia by się zapłakała jak by miała zostać :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za poruszenie ważnego tematu.
ja nie zostawiałam nigdy bo się bałam
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz - nigdy nie zostawiłabym psa pod sklepem z kilku powodów;) Na pewno mógłby czuc się zagubiony itd. a że to rasowy psiak, to nie wiem czy ktoś by nie chciał go przygarnąć. W każdym razie nawet kundelka bym nie zostawiła - ze względu na jego uczucia. Poza tym - co to za spacer. Przykre jest to,że znam wielu właścicieli psów, którzy uważają, że jak pies ma trochę działki do biegania to juz wszystko. Spacer? Jaki spacer...Masakra jak dla mnie. Mój piecho oprócz tego,że biega na działce to ma jeszcze dwa długie spacery na których musi się porządnie wybiegać. Bez tego byłoby ciężko. A po przyjściu ze spaceru jeszcze zabawa;)
OdpowiedzUsuńJa raz zostawiłam psa pod sklepem, taką arie odstawiła, że słyszałam w sklepie a jak wyszłam już 3 osoby ją ,,ratowały" ;) Dodam, że minęło 5 minut ;)
OdpowiedzUsuńBiedne są takie czekające pieski, poza tym nie wiadomo co się stanie, w tym czasie, jak przyjdzie inny piesek agresywny może być nieciekawie
OdpowiedzUsuńPrzykro jest patrzeć na te moknące, zmarznięte i smutne psy :(
OdpowiedzUsuńmądry tekst, dziękuję, że zwracasz uwagę na ważny temat.
OdpowiedzUsuńEh spora ilość właścicieli psów nie nadaje się do tego żeby je mieć. Niestety tak samo jest z dziećmi. Ja raz spotkałam się z sytuacją, że "zgubionego" psa właściciele postanowili nie odbierać ze schroniska, bo nie będą jeszcze za niego płacić! :/
OdpowiedzUsuńPrzykre i niestety wcale nie rzadka sytuacja. :(
UsuńNigdy nie zostawiłabym psa gdziekolwiek - pod sklepem, klatką, czy nawet domem. Jak jestem w ogrodzie, to także mam na niego oko. Wiem, że tęskniłby niemiłosiernie, gdybym zniknęła mu z zasięgu wzroku, a jeszcze ktoś mógłby go sobie zabrać, bo to rasowiec. No way!
OdpowiedzUsuńJezu... pęka mi serce Kochana, aż nie moge pisać bo ja bym tych ludzi ubiła, na prawdę :/
OdpowiedzUsuńMasakra :( tak mi się przykro zrobiło tego drugiego pieska :( Nie mam psa. Mam dwa koty i ostatnio przeżywam jak beznadziejnie ludzie traktują swoich pupili w moim bloku :/
OdpowiedzUsuńInna rzecz - ostatnio zastanawiałam się nad tragedią naszego polskiego przysłowia: "okazja czyni złodzieja". Jest wiele krajów w których coś takiego w ogóle nie wchodzi w grę i są to kraje przez nas uważane za swego rodzaju "gorsze" DRAMAT!
Ojejku! To szczyt głupoty zostawiać psa pod sklepem! Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła! Mieszkam w niewielkiej miejscowości. Żeby dotrzeć do miasta jadę przez inne małe miejscowości. To, co mnie dobija, to fakt, że ludzi zupełnie nie obchodzą ich zwierzęta. Zostawiają pootwierane bramy, a psy biegają w samopas po ulicy i wiele razy musiałam gwałtownie hamować, bo jakiś piesek wybiegł przez otwartą bramę z podwórka... Zupełny brak odpowiedzialności!
OdpowiedzUsuńOdkąd zobaczyłam film, jak jakiś przechodzień kopie psa czekającego na swojego właściciela pod sklepem, nie mogę nawet myśleć o tym, bym choć na trzy minuty mogła zostawić przed sklepem swojego psiaka. Raz, że pękłoby mu serce (dla niej to ogromny stres, gdy właściciel znika z pola widzenia), dwa, ktoś mógłby jej zrobić krzywdę. I tyle wystarczy mi, by wiedzieć, że ALBO idę do sklepu, ALBO z psem na spacer. Nigdy jednocześnie.
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, psa miałam przez kilkanaście lat i niejednokrotnie zostawał pod sklepem ale nigdy nie dłużej niż 15 minut a gdy widziałam że będzie dłużej(wtedy zaczynal też szczekać).po prostu wychodziłam, ale kiedys chyba też kradzierze psów nie były takie częste i w małyvh miejscowościach wydaje się to na mniejszą skale
OdpowiedzUsuńZawsze zastanawiałam się co tacy ludzie mają w głowach, że zostawiają istoty żywe gdzie popadnie. Doszłam do wniosku, że to po po prostu chorzy ludzie, bo nikt o zdrowych zmysłach nie opuściłby swojego psa czy kota.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że ten wpis dotrze własnie do takich osób :)
Nie mam psa, nie mam kota. Mam za to króliki - trzy piękne futrzaki z lśniącym futrem, kochające mnie tylko wtedy, kiedy dostają coś do żarcia. ;) Wiadomo - królik to nie pies, ale zwierzak to dla mnie członek rodziny. Jedyną osobą, która poza mną może się nimi zajmować jest mój partner. I nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby gdzieś te maluchy zostawić. Nie chodzi o to, że króliczki, że słodkie, pewnie zaraz przyplątałby się jakiś dzieciur. Nie! Po prostu moje zwierzaki mają być bezpieczne. A królik, kot czy pies nigdy nie będzie bezpieczny przywiązany przed sklepem. Jezu. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Naprawdę tak ciężko wyprowadzić zwierzaka i później dopiero pójść na zakupy? Zawsze strasznie mi szkoda takich piesełów, bo one przeważnie wyglądają na niezwykle smutne. Uff, ależ się rozpisałam... :) W każdym razie bezwzględnie potępiam takie zachowania.
OdpowiedzUsuńTo jest ważny temat, ale nie wszyscy przywiązują do tego wagę :(Okropna historia i nieodpowiedzialni ludzie, a dla Was brawo!!!
OdpowiedzUsuńSłuszna odezwa, słuszny post!
OdpowiedzUsuńPodpisuje zie pod tym rękoma i nogami :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zostawiam psa pod sklepem i w innych miejscach bez opieki, zgadzam się całkowicie!
OdpowiedzUsuń