Dziś post o tym, dlaczego zdecydowałam się na bycie właścicielką fretki, a właściwie fretek.
Jeśli lubicie historie i garść informacji, to zapraszam do czytania!
Jeśli lubicie historie i garść informacji, to zapraszam do czytania!
Zafascynowanie nimi zaczęło się, gdy miałam 13 lat. Właściwie nie pamiętam skąd się o nich dowiedziałam, ale wydaje mi się, że pierwszą styczność z tym zwierzęciem miałam właśnie w sklepie zoologicznym. Znając już nazwę tajemniczego i urokliwego zwierzęcia zza szyby (niestety), szukałam informacji w internecie, które pozwoliłyby mi się więcej o nich dowiedzieć. Dwa lata później moje marzenie się spełniło i dostałam swojego pierwszego łasicowatego. Po niedługim czasie musiałam go niestety pożegnać. Odpuściłam temat na 'jakiś czas',
choć wciąż zdarzało mi się czytać wszelkie nowe pojawiające się informacje o tych zwierzętach.
3 lata później powróciłam do intensywnego studiowania o fretkach, właściwie nie wiem dlaczego, ale po prostu to marzenie znów wróciło. Impuls? Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek fretka zawita w moim życiu. Ale tak się właśnie stało. I z dniem, w którym poznałam Fristajlę sprawiło, że pokochałam fretki jeszcze bardziej. A potem przez tę miłość w okresie roku dołączyły dwie kolejne. Miał być jeszcze jeden, wszystko było już dogadane. Ale niestety hodowca poinformował mnie, że ciąża jego samicy okazała się być urojoną. Więc teraz byłabym właścicielką łącznie 4 fretek, ale "muszę" się nacieszyć trzema. :D
Fretki są specyficzne, więc sama nie wiem dlaczego - ale to właśnie mi się w nich podoba. Kocham za szaleństwo, które mają w sobie. Potrafią rozbawić wielu, z nimi nie ma nudy. Wszędzie ich pełno, chodzą za mną z kąta w kąt. Mają różnorodne charaktery i nigdy nie jest się w stanie przewidzieć na jakiego smroda się trafi. Może być niszczycielski drań, może być i potulny aniołek. Z tego też względu obserwacja ich zachowań jest cudowna. Widzieliście kiedykolwiek zdjęcia fretek? Przecież to sam cukier! W dodatku te cudowne, mięciutkie futro nieraz o woni starych skarpet. Kolejną kwestią jest to, że to nie chomik czy królik. To coś pomiędzy psem, a kotem. O, o! Widzieliście kiedyś jaki zwyczaj mają zachowywać się szopy czy pandy? Są one blisko spokrewnione właśnie z łasicowatymi. I wygląda to podobnie. Jeszcze dodam, że przy zabawie wydają z siebie zabawne guganie (co mój chłopak porównuje z śmiechem wormsów, bodajże niemieckich? :D) i zazwyczaj oznacza to zadowolenie (choć i też w złości czy z bólu się zdarza). Jeśli natomiast coś im się nie podoba to syczą. Wszystkie inne dźwięki jak świstanie i świergoty, które słyszycie w filmach z udziałem fretek nie mają miejsca. Nie wiem dlaczego nie podkładają im oryginalnych głosów, większość jest potem przekonana, że tak właśnie brzmią fretki.
Wystający języczek Fristajli podczas snu |
Łasicowate i kotowate są spokrewnione więc to wiele tłumaczy ;)
OdpowiedzUsuńAle braku dyscypliny w kwestiach kuwetowych bym nie zdzierżyła, nawet na takie potwory musi być sposób ;)
Mój zachwyt fretkami pojawił się wraz z filmem, który obejrząłam jako 8 latka...jak na złośc nigdy potem go nie widziałam, tytułu nie pamiętam, a znaleźć nie mogę...wiem tylko że główny bohater (ala herkules) miał dwie fretki zwiadowców, które przynosiły mu rożne przedmioty...ech. Może kiedyś na niego znów trafię.
Nie wszystkie są takie, czasem nawet i cięższe charaktery da się wyuczyć, ale nam się to nigdy nie udało. Choć po przeprowadzce będę próbować ponownie, bo nowe otoczenie, brak poprzednich zapachów może pomoże nam łatwiej ogarnąć naukę. A jeśli chodzi o film to nie jest przypadkiem "The Beastmaster"? Swoją drogą - strasznie drażni mnie, że zawsze w tego typu filmach podkładają dźwięki fretkom, które mają się nijak z rzeczywistością i potem każdy jest przekonany, że one świszczą i świergocą "tak jak w filmach". :D
UsuńOj, to zwierzęta nie dla mnie, choć sa słodkie i Wygladaja tak niewinnie, to niezłe rozrabiają. Fajnie, ze podzieliłaś sie swoim doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńNiestety - zdjęcia a rzeczywistość to dwie różne sprawy. :D
UsuńOh, przeurocze stworzenia!
OdpowiedzUsuńZ chęcią poczytam o nich więcej :)
Wyglądają niesamowicie uroczo! Ale jednak zostanę przy psie.
OdpowiedzUsuńŁadne są, ale ich temperament wyprowadziłby mnie jednak z równowagi :)
OdpowiedzUsuńSą urocze, ale słyszałam właśnie że trochę potrafią podziałaś na nerwy :)
OdpowiedzUsuńCudne zwierzęta. Szkoda tylko, że takie psotliwe. Z drukiej strony to właśnie te figle nadają im uroku. NIestety z racji małego mieszkania nie mam miejsca na zwierze, a szkoda. W raz z narzeczoną bardzo byśmy jakieś chcieli.. I nie, rybki to nie zwierze :D
OdpowiedzUsuń